Q: Pomoc! Moja teściowa, którą naprawdę uwielbiam i z którą mam świetny kontakt, chce, aby mój narzeczony i ja zaprosili całą rodzinę na próbną kolację.
Dołożyliśmy już wszelkich starań, aby wszyscy zostali zaproszeni na wesele (200 ludzie!) i organizują w ten weekend dwa dodatkowe wydarzenia, które są otwarte dla wszystkich. Mój narzeczony i ja chcieliśmy zjeść bardziej kameralną kolację próbną, zwykły piknik w domku z grami na trawniku, i food truck, ale nadal miałem listę gości 80 abyśmy mogli uwzględnić całe jej rodzeństwo, ich dzieci, i wnuki.
Pochodzę z małego, dysfunkcyjna rodzina i większość moich gości to bliscy przyjaciele, a nie rodzina. Proporcje na kolację próbną już są 50 od strony pana młodego i 30 z mojego. Nie przeszkadza mi to i rozumiem, że ma dużą rodzinę i naprawdę chce uwzględnić w spotkaniu osoby zaproszone. Ale jeśli zgodzimy się na nadzieje jego mamy, tam będzie 100 ludzi na „nieformalnym pikniku” i tylko 30 z nich będzie moją rodziną i przyjaciółmi. Nie wydaje mi się, żeby to był wyrównany mecz, ale nie chcę też mieć poczucia, że uczestniczę w ich zjeździe rodzinnym. Miało być o moim narzeczonym i mnie jako parze, nie oni jako rodzina.
Wczoraj zdałam sobie sprawę, że jego mama znajduje się pod dużą presją ze strony własnej mamy, która nie chce, aby jej rodzeństwo, ich dzieci i wnuki poczuły się dotknięte wykluczeniem. „Wszyscy inni” w rodzinie wzięli udział w otwartej próbnej kolacji. Jesteśmy jednymi z ostatnich jego kuzynów, którzy wzięli ślub, więc teraz każdy ma współmałżonka, a niektórzy mają kilkoro dzieci. To po prostu WIĘCEJ ludzi, niż ona, jak sądzę, rozumie. Bierzemy także ślub w Kalifornii, która jest droższa niż w niektórych południowo-wschodnich stanach, w których mieszkają.
Narzeczony jest na tej samej stronie co ja i bardzo mnie wspiera. Ale teraz jego mama mówi o zapłaceniu tysięcy dolarów za wynajęcie dodatkowej przestrzeni na imprezę, aby pozostali członkowie rodziny mieli dokąd pójść w noc przed ślubem, z zamiarem wpadnięcia do nas po próbnej kolacji, żeby się przywitać. Wydaje mi się to śmieszne. Jego rodzice podarowali nam na wesele kilka tysięcy dolarów, i chociaż nie było żadnych zobowiązań, kiedy nam to dano, Czuję się w obowiązku uwzględnić ich życzenia przy wydawaniu pieniędzy na plany ślubne. Bardzo też chcę, żeby byli szczęśliwi i dobrze czuli się na weselu, i nie chcę zawstydzać jego mamy przed jej rodziną.
Westchnienie. Co mam zrobić??!
-Anonimowy
ZA: Prawdopodobnie już wiesz, od czego zacznę… ale i tak to powiem. To jest twój ślub, a ty i twój narzeczony możecie załatwiać sprawy w sposób, w którym czujecie się najlepiej. Obejmuje to organizację różnych wydarzeń przez cały weekend weselny z różnymi listami gości i granicami. Zaznaczę również, że nie jesteś osamotniony w tym odczuciu. Naprawdę trudno mieć pewność w jakimkolwiek wyborze ślubnym, gdy jest tak cholernie dużo opinii (i często fundusze) zaangażowany.
Ale już, moja osobista opinia… Nie chcę, żeby zabrzmiało to zbyt ostro, więc wybacz mi… Jaka jest różnica pomiędzy 80 ludzie i 100 ludzie? To znaczy… to jest to 20 dodatkowe osoby stworzą lub zniszczą bardziej intymną atmosferę, do której dążysz? To wciąż połowa liczby, jakiej oczekujesz w dniu ślubu, więc wyobrażam sobie, że nadal będzie nieco przytulniej. Będę szczery, to dla mnie 80 goście nie czują się „intymnie”… jak, to nie jest słowo, które bym wybrała. Więc dodanie trochę więcej wydaje się, że to może nie być wielka sprawa. Ale szanuję to również dla ciebie, i w porównaniu do 200 ludzie, to z pewnością więcej intymny.
ALERT TRENDU, jako ktoś, kto również pochodzi z małej dysfunkcyjnej rodziny i wżenił się w większą, bardziej spójną jednostkę rodzinną… jeśli chodzi o życie (i rzeczy ślubne), to był mój wybór, aby oprzeć się na rodzinie, którą wybrałem i zyskałem. Całkowicie rozumiem Twój punkt widzenia, i wiem, że poczucie braku równowagi w liczbach może być dziwne, ale sugeruję tylko, żebyście spróbowali dostrzec dobre strony wstąpienia w związek małżeński w rodzinę, która chce zgromadzić się wokół was obojga podczas świętowania. Spróbuj porzucić chęć „wyrównania szali”, jeśli chodzi o liczbę rodziny/gości, która w danym momencie będzie z Tobą w ten weekend. Tak długo, jak ty i twój narzeczony macie przy sobie osoby, które są dla was najważniejsze, to jest to, co naprawdę się liczy. I tak jak powiedziałeś, czułoby się dość kiepsko, gdyby Twój nowy MIL czuł się źle lub wydał mnóstwo pieniędzy na osobne goszczenie rodziny.
Planowanie ślubu jest pełne trudnych wyborów i trudnych rozmów. Na końcu, to Ty i Twój narzeczony musicie czuć się dobrze w miejscu, w którym wylądujecie, więc poświęćcie czas, aby się ze sobą skontaktować i dokonać wyborów, które będą dla Was obojga korzystne.
Powodzenia!
xo,
Alyssa
Co myślisz, APW? Czy zaprosiłbyś dodatkowe osoby na imprezę?? Czy trzymałbyś się swojego planu i pozwolił swojej teściowej robić, co chce osobno?? Jak radzisz sobie z tymi rozmowami i zmaganiami, jeśli chodzi o próbę zadowolenia wszystkich, nie próbując zadowolić wszystkich??